SIGMA 135/1.4 DG Art - król, którego nikt się nie spodziewał?

Recenzja  obiektywu  Sigma 135/1.4 Art DG (Sony FE)

 
 
24.11.2025
Materiał promocyjny (choć jak zawsze staram się oceniać sprzęt foto obiektywnie). 
 
 


 

Sigma często lubi zaskakiwać nietypowymi premierami. I ta właśnie do takich należy. Z pewnością wielu z Was oczekiwało "bezlusterkowej" wersji obiektywu 135/1.8. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że pójdzie o krok dalej i zaproponuje zupełnie nowy obiektyw, ale o świetle f/1.4. Szczerze mówiąc ja również nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. I miałem też pewnie obawy widząc na pierwszych zdjęciach gabaryty obiektywu z dużą przednią soczewką o średnicy 105mm. Przypomina mi się od razu premiera 105/1.4 A HSM i jak byłem na ten obiektyw "napalony", jednak zapał nieco opadł po pierwszych zdjęciach zrobionych tym obiektywem, był po prostu dla mnie za duży i ciężki jak na obiektyw o takiej ogniskowej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy nową 135 wziąłem do ręki. Pomijając przednią soczewkę i stopkę statywową (którą na szczęście można zdemontować) obiektyw jest relatywnie kompaktowy i wcale nie waży tak dużo, jak by sobie można było wyobrazić. Bardzo mnie to ucieszyło i z zapałem zabrałem się za testy :) Ponieważ pod ręką miałem popularną 135-tkę od Samyanga od razu porównałem gabaryty tych szkiełek no i jak one malują. Oto, co mi wyszło:

 

 

Po pierwszych zdjęciach porównawczych pierwsza myśl - Sigmą zrobię zdjęcie z zyskiem 1EV na czasie naświetlania, niż Samyangiem (oczywiście obydwa szkiełka w pełni otwarte). Bokeh jest diametralnie różny, winietowanie porównywalne, ostrość na środku kadru odrobinę lepsza w Sigmie, pomimo przysłony 1.4. 

 

 

No dobrze, mamy więc jakieś korzyści. Lecę więc z obiektywem do miasta. Po obejrzeniu szczegółowo pierwsze partii zdjęć byłem zachwycony. Nie tyle papierową głębią ostrości i pięknym bokehem, ale jednocześnie jak ostry i kontrastowy to jest obiektyw na pełnej "dziurze". Naprawdę mało który obiektyw ostatnio zachwycił mnie swoimi osiągami, ja ta 135. Mało tego, pomimo wyłączonych wszystkich korekt zacząłem się zastanawiać, gdzie się podziała winieta ? Przy tych parametrach powinniśmy mieć przecież mega ciemne narożniki, nic podobnego, winieta nawet na 1.4 jest naprawdę akceptowalna. Oczywiście w dzisiejszych czasach winietowanie nie jest żadnym problemem, aczkolwiek trzeba mieć też na uwadze, że poziom winietowania ma też wpływ na rozmycie w narożnikach.

 

 

 

 

Wracając do ostrości - ten obiektyw nie wymaga absolutnie żadnego domykania przysłony, chyba, że wynika to ze specyfiki kadru i warunków. Zresztą nie po to kupujemy obiektyw ze światłem 1.4, mając do wyboru na rynku wiele bardzo dobrych rozwiązań, tańszych i lżejszych o parametrach 135/1.8. A nawet, jeśli będziemy ten obiektyw domykać, to producent upchnął do środka 13 listków przysłony, więc nawet na wyższych wartościach przysłony rozmycie powinno był ładne. Ale na 1.4 separacja tła jest naprawdę niesamowita. Przy tym mikrokontrast i żywa kolorystyka nadają zdjęciom zupełnie nowego charakteru. Krótko mówiąc ten obiektyw ma to coś, co mnie kolokwialnie mówiąc "jara" - pioruński obrazek w relatywnie kompaktowym obiektywie. No bo jednak wciąż będę się upierał, że mimo dużej przedniej soczewki i po zdjęciu stopki to szkło jest naprawdę poręczne.

 

 

 

 Jak widzicie, zarówno w centrum jak i na brzegu ostrość jest świetna już od przysłony 1.4. 

 

 A tak wyglądają nieostrości przed i po domknięciu. 13 listkowa przysłona robi robotę, rozmycia są koliste, a nie kanciaste. 

 

   

 

 

Jeśli już miałbym się czegoś czepiać, to dystorsja, w dodatku ta, które bardzo nie lubię czyli poduszka. Ale jest ona niewielka, jednak przy zdjęciach, gdzie występują jakieś linie proste lepiej wspomóc się profilem dostępnym już np. do Lightrooma.

 

 

Japoński producent chwali się, że zastosowanie powłok Super Multi Coating skutecznie zniwelowało flary i bliki i praca pod ostre światło jest bezproblemowa. Duża przednia soczewka jednak nie wybacza i przy odpowiednim kącie padania światła flarę można złapać, a jakże. Spada też wtedy mocno kontrast. Ale zdarzyło to mi się tylko przy tym kadrze:

 

 

    

 

Napęd AF w tym obiektywie to już topowe osiągnięcie Sigmy, czyli napęd HLA w postaci dwóch siłowników napędzających poszczególne grupy soczewek. W praktyce działa to naprawdę świetnie, nawet lepiej niż się spodziewałem. Obiektyw jest szybki i celny zarówno z bliskich jak i dalszych odległości.

 

 

 

Ergonomia obiektywu jest świetna. Cytując już trochę producenta, 135/1.4 wyposażona jest w wiele funkcji wspomagających fotografowanie i filmowanie, w tym 2 przyciski AFL, do których można przypisać szereg funkcji za pośrednictwem menu w wybranych aparatach. Obiektyw wyposażony jest w pierścień przysłony z funkcją „de-click” oraz przełącznik blokady tego pierścienia. Złącza mocowania, pierścień ręcznego ustawiania ostrości, przełączniki i złącza zewnętrzne są chronione przed kurzem i zachlapaniem*. Ponadto przednia powierzchnia obiektywu jest pokryta powłoką hydrofobową i olejoodporną, która ułatwia konserwację w przypadku przywierania kropel wody lub kurzu do obiektywu. Obiektyw jest wyposażony w lekki, a zarazem wytrzymały łącznik statywowy wykonany ze stopu magnezu, kompatybilny z zaciskami Arca-Swiss (hurra). Łącznik jest demontowalny (co już wspomniałem) i można go zastąpić dołączoną osłoną ochronną w postaci gumy maskującej prowadnice pierścienia mocowania statywowego. Dla mnie super sprawa, jak wspominałem stopki raczej nie zamierzam używać.

* Konstrukcja jest odporna na kurz i zachlapania, ale nie jest wodoodporna.

 

 

Teraz trochę podsumowania. Obiektyw został wyceniony na 7990 zł w Polsce. Uczciwie mówiąc spodziewałem się po tej konstrukcji ceny bliższej 10 tys. To naprawdę unikatowa konstrukcja, której jeszcze nikt z AF nie wykonał. Jedynym jaki mi przychodzi do głowy obiektywem o parametrach 135/1.4 to był manualny Mitakon z 2015 roku, który był wyprodukowany w limitowanej ilości a waga jego to bagatela ... 3 kilogramy ! Kosztował też niemało, bo ok 3000 $. Patrząc więc na gabaryty, cenę i osiągi Sigmy trzeba przyznać, że japoński producent dokonał rzeczy niebywałej. Przecież niewiele taniej, bo za ok 7500 zł można kupić obiektyw Sony 135 GM, który jednak ma f/1.8. I teraz na koniec trochę ode mnie prywatnie - obiektyw mnie zachwycił na tyle, że postanowiłem zrobić małą roszadę w swojej szklarni. Teraz głównym szkłem w zakresie krótkiego tele będzie właśnie Sigma 135. Szkiełko właśnie zamówiłem i już do mnie jedzie :) :) Z pewnością jak będę miał trochę nowych zdjęć wrócę z jakąś nową galerią i spostrzeżeniami z Sigmy 135/1.4.

 

 

 

Zalety i wady nowej Sigmy 135/1.4 DG Art:

 

+ + Unikatowe parametry obiektywu

+ relatywnie niska waga i wymiary obiektywu

+ świetna ostrość już od przysłony 1.4, nawet na brzegu kadru

+ dobrze skorygowane winietowanie

+ świetna plastyka obrazu

+ dobry kontrast i kolorystyka

+ dołączona stopka statywowa z mocowaniem Arca

+ rozsądnie skalkulowana cena

+ szybki napęd AF HLA

+ 13 listków przysłony powoduje, że nawet po domknięciu bokeh jest ładny

 

- dystorsja poduszkowa mogłaby być mniejsza

- dość kiepska praca pod ostre słońca 

- spora przednia soczewka ze średnicą filtra 105mm

 

Zdjęcia w dużej rozdzielczości możecie pobrać tutaj: >> LINK << 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Back to top